środa, 9 września 2009

Dzien 7.

Od dzis zdani (wreszcie) na wlasne plany - ktorych jak zwykle mamy az
za duzo.

Do ich realizacji potrzebowalismy godnego partnera - wynajelismy (z
przygodami) Suzuki Jimny ktory nas zawiezie wszedzie, gdzie chcemy!

Nie mam tyle czasu, wiec krotko program dzisiejszy:

Ruiny minojskiego palacu i osiedla Malia.

Ruiny doryckiego miasta w gorach Lato, z pieknym widokiem na morze i
wzgorza z gajami oliwnymi.

Kosciol Panagia Kera, z najpiekniejszymi na Krecie freskami. Niestety
z zewnatrz na gladko wytynkowany.

Wawoz Kritsa - przejscie w gore lozyskiem wyschnietej rzeki wsrod
skalnych scian, niekiedy 1,5 m szerokosci, porazajaco monumentalny i
piekny, ale trudny.

Wioska gorska Kritsa, o waskich uliczkach placzacych sie pod gore,
pelna lokalnego nastroju, chociaz skazona turystyczna komercha.

Droga w gore niekonczacymi sie serpentynami na plaskowyz Katharo, z
nieziemskimi widokami z coraz wyzszych samolotowych poziomow na zatoke
Mirobello.

Obiad w prawdziwej wiejskiej tawernie prowadzonej przez babcie
Katherine, schabowy jagniecy gruby na dwa palce i chrupiaco mieciutki
z ziemniaczkami przyrzadzony w domowym piecu, do tego salatka grecka z
domowa feta, domowe wino, a na deser domowy grecki jogurt z domowym
miodem.

Powrot do domu o 21.

Niesamowicie cudny dzien.

Krzysztof

1 komentarz:

Unknown pisze...

Wita, gdzie znajduje się tawerna babci kathariny