środa, 7 maja 2014

Środa w Brugii - i do domu!

Ostatni dzien - zwiedzamy browar. Chyba sie uzaleznilismy. Musimy sie zaopatrzyć na lotnisku, bo w kraju uschniemy!

Obiad w Antwerpii

To właśnie jest ten obiad. Pyszny, kameralny i niedrogi.

Wtorek w Antwerpii

Dworzec jak pałac, dom Rubensa, powaliło nas muzeum drukarnictwa, jeszcze katedra i mozna zjeść lody pod pomnikiem Brabo który robi zawody w rzucie uciętą ręką olbrzyma Antigonusa. Piwo w piwiarni z lokalesami, obiad w restauracyjce koło zamkniętego św. Boromeusza i mozna wracać!

poniedziałek, 5 maja 2014

Poniedziałek w Gent - czyli w Gandawie

Zaczęliśmy od budynku dawnej poczty, potem szczegółowe napawanie sie słynnym poliptycznym ołtarzem braci van Eycków - Adoracja Mistycznego Baranka. A potem juz poooszlo! olbrzymie pełne posągów, witrazy i obrazów dawnych mistrzów kościoły, ulice pełne slicznych kamieniczek, nabrzeża kanałów oblężone kawiarniami... W marokańskiej dla odmiany restauracji pyszny taijin, a ze piwa tam nie dają - tylko herbatę miętową - więc jeszcze w drodze do tramwaju musimy uzupełnić braki...

Niedziela w Brugii

Po nastrojowej mszy w kościele nomen omen św Elżbiety u Beginek wybraliśmy sie na rejs po kanałach, a potem odstawszy godzinna kolejkę wspielismy sie 366 stopni kretymi schodami na Belfry Tower. Widok na miasto był piękny, ale troche za kratką. Obejrzeliśmy mechanizm zegara i karylionow, które dzwoniły nam nad głowa. Troche oszolomieni zeszlismy na dół.
W katedrze podziwialismy Madonne z Dzieciatkiem Rafaela i wysluchalismy koncertu angielskiego chóru z Westminster z organami.
Wieczór w bierbrasserie Cambrinus z flamandzkimi daniami oraz brugijskimi piwami dopełnił dnia!

sobota, 3 maja 2014

Piękny dzien w Brugii

Beginki, kościoły, muzea, piękne uliczki, czekolada, piwo... nie ma końca zachwytom!

Pierwsze akcenty w Brugii

Przejazd pociągiem, relikwiarz Memlinga dla św. Urszuli, jego cudowny oltarz i zadziwiający koncert harfowy

Pożegnanie z Brukselą

Koronki i kwiaty na Grand Plac

czwartek, 1 maja 2014

W drodze powrotnej

Zaliczyliśmy frytki z frytkarni Antoine, Park Leopolda oraz Parlament Europejski.
Powrót przez Park Królewski do upatrzonej czekoladziarni przy Rue de la Collin, gdzie spotkaliśmy wsrod sprzedawcow krajana z Białegostoku.
Zakonczylismy dzien w slynnej dzialajacej od 100 lat piwiarni Mort Subite (Nagła Śmierć). Zdjęcia niech oddadzą nasze ulubione piwa oraz niepowtarzalny nastrój lokalu.
Jutro przeprowadzka do Brugii!

Dzien wypoczynkowy

Dzis podjechaliśmy metrem do Placu Schumana, gdzie Ela zamiast budynkiem Komisji Europejskiej zainteresowana była głownie krzewami rododendronow.
Potem weszliśmy do Parku Cinquantenaire pełnego kwietnikow i rzeźb, aby dojść do Łuku Triumfalnego piekniejszego od Bramy Brandenburskiej.
Za bramą nie wytrzymalismy i zaliczyliśmy jeszcze jedno muzeum - Autoworld z pojazdami wszech czasów. Polecamy!
Dla posilenia - espresso oraz Grimbergen Brune.

środa, 30 kwietnia 2014

Koronki i Horta

Wzmocnieni ruszylismy zwiedzać muzeum kostiumów i koronek, a potem po perypetiach komunikacyjnych dotarliśmy do słynnego secesyjnego domu architekta Horty.
Po powrocie musieliśmy sie posilic frytkami z piwem.
Dzien sie jeszcze nie skończył!

Muzeum instrumentów

Zwiedzalismy po wizycie w olbrzymiej Katedrze ze wspaniałymi witrazami.
Wsluchiwalismy sie w brzmienia instrumentów różnych kultur i epok, a wszystko w wysokim budynku o secesyjnej stalowej konstrukcji.
Po powrocie na Grand Plac uznaliśmy, ze zasłużyliśmy na piwo!

Atrakcje wieczorne

Trafiliśmy na koncert gitarowy w ramach festiwalu i dorocznego konkursu. Zespół gitarzystów królewskiego konserwatorium, a potem duo Katona Twins - rewelacja!
Po 23 wróciliśmy przez wciąż tętniący życiem Grand Place by night!
W domu próbowaliśmy kolejne belgijskie piwa...

Dzień pełen wrażeń (jak zwykle)

Zaczęliśmy od Królewskiego Muzeum Starych Mistrzów, uzupełnionego o stowarzyszone muzea. Krzyzowka Breugla z Rubensem wraz z surrealizmem Magritte oraz polaczenie fin de siecle z art nouveau powaliła nas totalnie.
Odpoczelismy w ogrodzie du Sablon, gdzie Ela zachwycala sie tulipanami, a ja Mercatorem.
Wróciliśmy do domu przez plac Albertynski i koło pomnika Don Kichota i Sancho Pansy.
A to jeszcze nie koniec wrażeń!

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Dzień w Louven

Niesamowita katedra św. Piotra, patrona Louven, z przebogatym skarbcem.
Oszałamiający ratusz z tysiącem figur i rzeźb.
Wspaniałe M-Museum z cudownymi arcydziełami rzeźby i malarstwa na przestrzeni wieków w świetnej ekspozycji.
Obiad na placu Oude Markt wsrod niezliczonych piwiarni i restauracji zapelnionych studentami.
Po przejściu przez dzielnice słynnego Uniwersytetu Katolickiego znaleźliśmy ukojenie w romantycznej Dzielnicy Beginek, gdzie czas zatrzymał sie od setek lat w miejscu wsrod surowych ceglanych kamieniczek i brukowanych uliczek.
Pełni wrażeń i zmęczeni ale szczęśliwi wracamy do domu.
P.S. Wciąga nas belgijskie piwo. Co dzien próbujemy coś innego. Nie wiem, jak będę mógł pić nasze piwo po powrocie do domu!