piątek, 10 kwietnia 2009

Dzien 15 - zakonczenie

Wreszcie wracamy do domu. Najpierw noca z Damaszku do Budapesztu, tam
przesiadka do Warszawy, i ostatni etap pociagiem do Bialegostoku.
Pogoda w kraju nas laskawie przywitala sloncem, nie prowokujac szoku
klimatycznego.
Piekna i pelna wrazen wycieczka do kolebki naszej cywilizacji dobiegla
konca.

D14

D14

Ostatnia kolacja w Damaszku o 22 w nastrojowej restauracji w dzielnicy
ormianskiej, nawet z tancem solistki i wystepem arabskiego muzyka. Na
zakonczenie wyjazd na wzgorze z nocna panorama Damaszku pelnego
bialych i zoltych krysztalkow swiatelek i zielono podswietlanych
strzalek minaretow. Wreszcie na lotnisko i po odprawie czekamy na lot
do Budapesztu.


Krzysztof

D14

D14

Wreszcie po serpentynowej waskiej alei limbowej dotarlismy do parku
slynnych cedrow. Moglismy podziwiac tylko poczatkowe ich pietra,
spacerujac droga asfaltowa pod gore. Widzielismy ich ciemnozielone
galezie i stojace na sztorc gladkie szyszki ma tle pieknych gorskich
krajobrazow.
Ta sama droga zjechalismy w dol, kierujac sie w strone granicy
syryjskiej.


Krzysztof

D14

D14

Program dnia byl dlugi, wiec slonce juz sie chylilo. W jego
promieniach rozswietlone tarasy upraw i tonace w cieniu glebie dolin
tworzyly niezapomniane widoki.


Krzysztof

D14

D14

Liczne osiedla, a takze okazale wille, upewnialy o bogactwie tej
ziemi. Sporo jednak domostw i posesji bylo opuszczonych badz
zniszczonych.


Krzysztof

D14

D14

Tarasowe uprawy bananow, oliwek i winorosli, przeplatany cyprysami i
wybujalymi piniami, byl kojacy dla oczu po jordanskich pieknych ale
nagich skalach i syryjskich pustyniach.


Krzysztof

D14

D14

Ostatni punkt programu to slynne cedry libanskie, rosnace od 1500 m.
Wybralismy sie w gory, wspinajac sie licznymi serpentynami po zboczach
rozleglych i zyznych dolin, ktorych tarasowe sciany wznosily sie
pagorkami, wzgorzami i osniezonymi wierzcholkami az do samego nieba.


Krzysztof

D14

D14

Mury staromiejskie tak jak i karawanseraj, starannie odrestaurowane i
utrzymane. Jest to jedno z wielu dziel nieodzalowanego prezydenta
Radika Hariri, ktory prowadzil tez wielkie prace odbudowy i
rozszerzenia terytorium (poprzez osuszanie polderow) miasta Bejrut.
Zginal w samobojczym zamachu bojowkarza przy wybuchu samochodu pulapki
w centrum Bejrutu w 2005, kolo hotelu George. Odpryski wybuchu
zostawily slady na zniszczonym budynku hotelu, ktory nieodbudowywany
zachowuje pamiec o tragedii. W miejscu tym, posrodku ulicy, stoi
przejmujacy pomnik. Zwiedzalismy w Bejrucie mauzoleum jego pamieci, i
wszedzie widoczne sa jego portrety.
Plaskorzezba przy ktorej stoi Krzysztof, to orzel, dosyc podobny do
gnieznienskiego. Jaki ten swiat jest maly!


Krzysztof

D14

D14

Po przejsciu przez szalony labirynt sukow, mieszczacych sie w
korytarzach i lukowo sklepionych tunelach staromiejskich uliczek,
podzielonych na specjalnosci rymarzy, blacharzy, sukiennikow i
cukiernikow, dotarlismy do muzeum produkcji mydla oliwkowego, rowniez
umiejscowionego w staromiejskich podziemiach o fantastycznych
sklepieniach.


Krzysztof

środa, 8 kwietnia 2009

D14

D14

W podziemiach byly stajnie dla zwierzat jucznych. Lukowe sklepienia
wsparte na filarach, a w nich osadzone ucha do troczenia... Ela
chciala tylko sprobowac.


Krzysztof

D14

D14

W miescie Sydon zwiedzilismy karawanseraj, czyli gospode i gosciniec
dla podrozujacych karawan.


Krzysztof

D14

D14

Glowna aleja - Gardo Maximo, byla z kolumn z niezwykle cennego
roznokolorowego marmuru, a nawierzchnia wykladana mozaika. Przy tych
kolumnach z egipskiego granitu - resztek dawnej swiatyni - Ela
wcielila sie w posag Afrodyty.


Krzysztof

D14

D14

Mieszanka kultur i historii, typowa dla Bliskiego Wschodu.


Krzysztof

D14

D14

Ostatnie ruiny ktore zwiedzalismy - miasto Tyr zbudowane przez
Aleksandra Macedonskiego na bazie wczesniejszych murow greckich.


Krzysztof

D14

Dzien 14 (a nie 13)

W slynnych jaskiniach Jeita pretendujacych do nowych 7 cudow swiata
widzielismy nadzwyczajne naciekowe formy skalne w olbrzymich
pieczarach; w jednej z nich plynelismy lodziami. Niestety zdjecia byly
zakazane, tylko zewnatrz zrobilem Eli zdjecie przy miejscowym duchu gor.


Krzysztof

wtorek, 7 kwietnia 2009

poniedziałek, 6 kwietnia 2009

D13

Z wieczornego spaceru promenada nadmorska wygonil nas wiatr. Sakum
pakum w hotelu - jutro ostatni dzien i wylot z Damaszku!

D13

Ale nastroje, klimat, ludzie i przyroda blizsze znanym nam balkanskim
- toz to basen Morza Srodziemnego!

D13

Odpoczynek od zgielku znalezlismy w ruinach Byblos - mury o hisorii
siegajacej 5000 lat!

Dzien 13 - Bejrut

Rano sesja zdjeciowa prz "golebich skalach" przy promenadzie. Potem
zwiedzanie centrum miasta z libanskim pilotem. Meczety obok kosciolow.
Nowe domy i wiezowce obok starych i strzaskanych bombami. Nieustanny
tlok na ulicach.

D12

Jeszcze jeden meczet o krysztalowym wnetrzu, i w droge do Bejrutu!
Przelamalismy zasniezone gory Libanu na wys.1600 m i malownicza droga
zjechalismy wsrod korkow poweekendowych do hotelu nad morska promenada.

D12

Swiatynia Bachusa obok, duzo lepiej zachowana. Prace archeologiczne
prowadzone juz w XVIII w. Poczatkowo swiatynie odkopano tylko do polowy.

D12

Z glownego budynku swiatyni Jupitera zostalo 6 kolumn granitowych,
sprowadzanych z Egiptu.

D12

Glowny dziedziniec. Niesamowity ogrom. Swiatynia przyjmowala 40000
pielgrzymow dziennie, z ofiarami zwierzat prowadzonymi do wtbranych
bogow specjalnymi tunelami.

D12

Krzysztof przy jednym z niezliczonych oltarzy ofiarnych.

D12

Ela w heksgonalnym przedsionku swiatyni Baala, czyli Jupitera.

Dzien 12 - Baalbeck

Z Palmiry 150 km przez pustynie, potem 3 godziny na granicy
jordanskiej w upale, wreszcie Baalbeck. Najpierw podziwialismy
najwiekszy w swiecie blok skalny ktory juz nie dojechal do swiatyni -
-1200 ton!

sobota, 4 kwietnia 2009

D11

Wieczorem pojechalismy na wzgorze do ruin twierdzy ogladac zachod
slonca, ale byla burza piaskowa!
Po kolacji w zaprzyjaznionym sklepiku cala grupa byla na herbacie i na
nargile...
Jutro jedziemy do Libanu!

D11

Ela odpoczywala przy resztkach kolumn.

D11

Krzysztof probowal przesuwac starozytne kamienie!

D11

Po poludniu zwiedzalismy swiatynie Baala.

D11

W przerwie poludniowej zaznzjomilismy sie z lolalnymi kolorytami w
arabskiej czesci miasta w srodku pustyni. Po udanym zakupie jubiler
poczestowal nas herbata, a Eli zawiazal turban do zdjecia. Oprocz
sklepiku prowadzi organizacje karawan wielbladami przez pustynie z
wyzywieniem i noclegiem - dla chetnych mamy namiary!

D11

...i na tle ruin swiatyni w Palmirze.

D11

Ela na tle tetrapylonu.

D11

Tym razem ja zrobilem przejazdzke na wielbladzie, a Ela robila mi
zdjecia.

Dzien 11 - Palmyra

Wreszcie po przejechaniu 150 km przez pustynie dojechalismy do
Palmiry. Po noclegu w kolonialnym hotelu zwiedzalismy w upalnym sloncu
grecko-rzymskie ruiny.

D10

Na kolejnym przystanku podgladalismy jak w glinianych domkach zyja
wiesniacy.

D10

W Hamie ogladalismy olbrzymie kola wodne zasilajace akwedukty.

D10

Perspektywa ulicy w Apamea.

D10

Kolumny w Apamea.

Dzien 10 - do Palmiry

W trasie troche atrakcji. Ruiny miasta Apamea - 3 km glowna ulica Gardo
Maximo.

czwartek, 2 kwietnia 2009

D9

Tu mauzoleum z grobem sw. Zachariasza - tak, tak, ojca Jana
Crzciciela, ktory jest rowniez czczony prze muzulmanow.
Podchodza do niego osobno kobiety, osobno mezczyzni.
Na zakonczenie jeszcze gestsze i bardziej orientalne niz w Damaszku
suki, wreszcie pelna kolorytu dzielnica ormianska.

D9

Kolejny meczet Ummajadow - tu widoczna kazalnica, skad imam w piatki
glosi kazania.

D9

Potem wrocilismy do jednego z najstarszych na swiecie miast - Aleppo,
gdzie zaczelismy od zwiedzania poteznej cytadeli.

D9

Przy Eli widac jaki slup musial byc potezny i nie wiem, jak
nieszczesny Szymon mogl go sobie postawic. Podobno z gloszenia kazan i
nauk ze slupa czerpal dochod na zycie.
Ela zostala przeze mnie obdarowana slicznym czarnym irysem
sprzedawanym przez chlopaczkow dla turystow.

D9

Ruiny sa nastrojowe i kojarzyly sie nam z romantycznymi ruinami z
rycin i obrazow neoklasyvznych. Porosniete zielenia, z kwitnacymi
czerwono maczkami, zolto jaskrami i fioletowo ostrozkami polnymi
dawalyby wytchnienie, gdyby nie przewalaly sie przezen tlumy turystow.
Na srodku widac resztki slynnego slupa, podobno w wiekszosci
rozebranego przez poelgrzymow na relikwie.

Dzien 9 - Aleppo

Pierwsza atrakcja to wyjazd 50 km od Aleppo (nasz hotel faktycznie
jest w miescie Idleb) do ruin nieczynnego od set lat klasztoru
pobudowanego wokol slupa na ktory na wysokosci poczatkowo 6, potem 18
m sw. Szymon Slupnik ustanowil niepokonany dotad rekord Guinessa w
samotnym przebywaniu na slupie.

D8

Komnaty wewnetrzne - te sa najswietniejsze i w najlepszym stanie.
I tyle na dzisiaj. Jutro w tym samym hotelu po Aleppo, wiec jest
nadzieja na ciag dalszy.

D8

Widok przez okno zamkowe na miasteczko Al Hosn pod zamkiem.

D8

Ta sama wieza od strony dziedzinca.