Juz wreszcie z domowego komputera.
Nocleg byl zgodnie z planem w Pszczynie, tylko zamku ksieznej Daisy nie zwiedzilismy, bo byl otwarty od 10, a nam bylo pilno do domu. Tylko poranna msza, troche zdjec (beda potem) i w droge.
Obiad w Lodzi u przyjaciol ktorzy w pierwszej wersji mieli z nami jechac i byli z nami obecni wirtualnie dzieki blogowi, i zaprosili nas na krotki odpoczynek w trasie.
Wreszcie wieczorem odebralismy psa spod opieki i dotarlismy do domu w Bialymstoku o 23.
Calosc trasy wyniosla 5000 km.
Wszystkim czytelnikom serdecznie dziekujemy za towarzyszenie, zwlaszcza tym co sie wpisali.
Po uzupelnieniu o zdjecia i dodatkowe wspomnienia bedziemy publikowac rowniez na forum. Ale to troche pozniej, bo na razie wessa mnie zaleglosci sluzbowe.
Dobranoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz