czwartek, 26 marca 2009

Dzien 2 - Bosra

Uroki podrozowania komercyjnego: wystawic walizki przed sniadaniem,
zjesc, do autokaru i w droge!
Wrocilismy jeszcze do Damaszku odrobic zaleglosci: dom Ananiasza gdzie
Szawel stal sie sw. Pawlem, potem bazylika sw. Pawla Za Murami, skad w
ucieczce przed przesladowcami spuszczono go w koszu. Zdjecia w
uliczkach dzielnicy chrzescijanskiej i w droge!
Podziwialismy z daleka zasniezone ale lagodne choc wyniosle szczyty
gory Hewron widoczne po stronie libanskiej.
Wreszcie dojezdzamy do Bosry. Tu niesamowicie wielki rzymski amfiteatr
w swietnym stanie, po stopniach jego widowni wspinamy sie na sama
korone.
Amfiteatr obudowany jest pozniejsza cytadela z obronna fosa.
Dalej rozlegle ruiny rzymskiego miasta, z samotnymi kolumnami,
resztkami swiatyn, budynkow, lazni... W tych ruinach mieszkancy zyjacy
z turystow: pamiatki, pocztowki, przewodniki... Niesamowita mieszanka
bogatej przeszlosci i nedznej wspolczesnosci.
Jedziemy do granicy z Jordania, po pokonaniu czterech bramek strazy i
odpraw robimy krotki posilek w strefie wolnoclowej gdzie zaopatrujemy
sie w srodki odkazajace.
Po kolejnym etapie jazdy osiagamy Amman gdzie juz blizej centrum mamy
hotel z kolacja.
W Jordanii siec podtrzymuje roaming na transmisje (w Syrii tylko na
sms i rozmowy), ale w hotelu jest wifi wprawdzie nie w pokoju, ale na
korytarzu, skad uzupelniam zaleglosci i wysylam ile sie da. Sprawdzam
tez poczte i fora podroznicze, wiadomo jakie.
Zdjecia moge wysylac tylko te co robie komorka, bo tych z aparatu nie
moge transferowac. Tak ze jak pamietam i mam czas to po "normalnych"
zdjeciach robie komprka jeszcze te na blog. Niestety iPhone nie jest
mistrzem ustawiania ostrosci i nie doszlismy jeszcze do porozumienia w
tym temacie.
Tyle na razie, nie wiem kiedy bede mial okazje byc tak wylewny. Dzieki
tym o ktorych wiem ze mni czytaja i tym o ktorych nie wiem, rowniez.
Dobranoc - jutro znowu pobudka, w dzien Morze Martwe, wieczorem do
Petry!

Brak komentarzy: