Najpierw jednak zwiedzilismy miejscowe centrum katolickie - siedziba biskupstwa Kotajk, klasztor Keczaris.
Potem uznalismy, ze zasluzylismy sobie na kawe i lody w kafejce, gdzie zapoznalismy Ormianina Stefana, ktory lata 80-te spedzil na handlu w Polsce i tam urodzilo mu sie dwoje dzieci. Oczywiscie zaprosil nas do siebie na obiad...
Tymczasem wjechalismy wyciagiem do polowy szczytu i podeszlismy jeszcze kawalek dalej. Widac bylo chociaz troche za mgla jezioro Sewan, a z drugiej strony za gora wystawaly wierzcholki Aragaca.
Wrocilismy ze Stefanem do jego domku na zboczu, gdzie czekalo na nas przyjecie z kebabem i salata oraz oczywiscie alkoholami. Toastom polsko-ormianskim nie bylo konca.
W drodze powrotnej zajechalismy na znana juz plaze pod klasztorem na jeziorze Sewan, gdzie przy zielonej herbacie dochodzilismy do siebie.
Krzysztof
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz