środa, 20 sierpnia 2008

Dzien 4.

Dzis dzien pelen wrazen i spotkan.

Rano przy pieknym sloncu zwiedzilismy urzekajacy monastyr Studenica. Po hotelowym sniadaniu (kelner z angielskim, omelet with ham and with cheese), do Ucce podwiezlismy miejscowego Serba z Kraljeva, ktoremu sie popsul samochod.

W Ucce zaopatrzylismy sie w owoce na droge i w burki z miesem i serem. W Novi Pazar spytalismy lokalnego goscia o droge do monastyru w Sopocani, to zaproponowal, ze pojedzie z nami. Warto bylo, bo wyreklamowal nas przed policja ktora zatrzymala nas za przekroczenie 40 km/h. Droga do Sopocani fatalna, odcinki w budowie, kurz, lokalni kierowcy wciskajacy sie bez ostrzezenia.

W Sopocani spotkalismy mnicha ktory 15 lat temu byl w Polsce; pogadal z nami, poczestowal kawa, pokazal ksiazke o prawoslawiu w Polsce, nie mogl sie rozstac. Potem jeszcze wjechalismy serpentynami na gore do monastyru sw.Dzordzije, z pieknymi widokami na miasto Novi Pazar po drodze. Kazdy z monastyrow jest inny, przynosi nastroj piekna, harmonii, spokoju i wspolnoty pielgrzymow.

Zjechalismy do Novi Pazar i zatrzymalismy samochod na terenie parafi sw.Nikola, po czym ruszylismy na zwiedzanie dzielnicy muzulmanskiej za rzeka. Najstarszy meczet Alem Altum, z malym cmentarzykiem, w zalosnym stanie, zamkniety, bez funduszow na renowacje.

Urokliwy koloryt uliczek z niskimi domami o dachach krytych dachowka, ze zgielkiem przechodniow i przeciskajacych sie pojazdow, ze sklepikami i knajpkami; w jednej z nich zasmakowalismy pleskawicy i kebabu (nie mylic z kebabem znanym u nas, to raczej tak jak bulgarskie kielbaski kebabcici), w kafejce swietne espresso i kapiaca slodycza baklawa. Z wzniesienia murow tureckiej twierdzy, gdzie tez sa kafejki, piekny widok na miasto z minaretami. W drodze powrotnej do auta ogladalismy sie za muzulmankami w strojach tradycyjnych.

Wreszcie po obejrzeniu cerkwii sw.Nikola z pieknym drewnianym ikonostasem ruszylismy w droge wzdluz malowniczej rzeki Ibar. Wczesniej lagodna dolina o zalesionych zboczach przybrala postac kanionu o stromych wynioslych scianach z wystajacymi skalami, czesto zwieszajacymi sie nad droga. Droga wije sie wzdluz tych zboczy, poprzez liczne tunele i mosty, a rzeka zakreca fantastycznymi przelomami. Co chwila postoje na zdjecia w konczacym dzien sloncu. Wydaje sie, ze malo turystow wybiera ta trase do Czarnogory, a jest naprawde godna polecenia (droga dobra pod warunkiem ze sie lubi gorskie drogi, ale uwaga na samotne krowy ktore potrafia wyjsc nie wiadomo skad).

Po kontroli najpierw przygranicznej przez policje serbska, a potem zdawkowej przez czarnogorska straz graniczna (zostalismy zaopatrzeni w naklejke oplaty EKO za 10 €), wjechalismy do Montenegro! Minelismy Rozaje i poniewaz sie sciemnialo, w przydroznym motelu wytargowalismy nocleg z 30 na 25 €. Na kolacje zjedlismy nasze burki i zasypialismy z widokami kanionu Ibar zalujac zdjec ktorych ze wzgledu na pozna pore juz nie zdazylismy zrobic.

Brak komentarzy: