niedziela, 24 sierpnia 2008

Dzien 9.

Dzis niedziela, wiec zaczelismy wyprawe od krotkiej modlitwy w zabljackiej cerkiewce Preobrazenija, gdzie wlasnie rozpoczynala sie liturgia, i na szlak!

Cudna droga w strone Trsy od poludniowej strony Durmitoru. Piekna pogoda choc wietrzno i chlodniej. Po drodze przygoda: bliskie spotkanie ze STADEM BYKOW, ktore wprawdzie spokojnie ale nieublaganie szlo sobie na nas; jeden nawet zgial mi lusterko i oplul szybe! Dobrze, ze nasza Merivka nie jest czerwona.

Chcac oszczedzic sobie zaplanowanej wspinaczki na przelecz Skrcko Zdrjelo, ruszamy z dalszego punktu drogi alpejskiej, polozonego 200 m wyzej, liczac na sledzenie dzikiego szlaku z pomoca Oziego. Nie bylo to takie latwe i troche pobladzilismy, w sumie nadkladajac drogi. Himalajskim wysilkiem woli osiagnelismy cel na 2124 m i zrobilismy sliczne zdjecia oraz panorame z reki przy pieknej choc wietrznej pogodzie. Na szlaku 7 h, od 11 do 18.

Droga powrotna juz bez przygod, z cudnym widokiem na Sedlo, ktory Ela uwiecznila kamera. Aha, przed Zabljakiem prowadzily nas krowy; pastuch nie zbieral sie ich zgonic.

Obiad w sprawdzonej restauracji Durmitor przy bocznej uliczce, rownie sprawdzone raznijci (nie rezanici, jak przedtem pisalem, koniecznie nadziewane serem i koniecznie z ajvarem). No i niksicko pivo, of course.

To ostatni dzien w Durmitorze - wieczorem sie chmurzylo. Jutro wzdluz Tary i Moracy jedziemy w kierunku wybrzeza.

Brak komentarzy: