wtorek, 15 września 2009

Dzien 12.

Dzisiejszy dzien uplynal nam na wedrowkach wsrod gajow oliwnych,
winnic, kosciolkow, miasteczek i... garnkow.

Zaczelismy od stolicy garncarstwa Thrapsano, gdzie sie robi male
garnki i wielkie pitosy. W miejscowej cerkwi bylo nabozenstwo swieta
Krzyza - duzo wiernych, brodaci duchowni w cylindrycznych nakryciach
glowy, cerkiew w srodku przystrojona, do nabozenstwa zlozone dary z
plonow: chleb, oliwa, wino, winogrona, owoce, bazylia...

Na srodkowym placyku pod figowym drzewem mezczyzni w kafenionie
rozstrzygaja losy swiata, obok mala cerkiewka z calkiem ciekawymi
freskami...

Jedziemy dalej, do weneckiego klasztoru Agarathou. Idyllyczny spokoj,
architektura z lwem weneckim, we wnetrzu ciekawa ikona z Madonna
karmiaca, na dziedzincu duzo zieleni... i kotow.

Nastepny obiekt to malusienka cerkiewka Michala Archaniola w
Asomatos, do ktorej dojechalismy wiejska waska droga, z freskami z
XIII w., ktore obejrzelismy jedynie przez okienko... Za to w
okolicznych winnicach opchalismy sie winogron zielonych i czerwonych,
duzych i malych, slodkich i kwaskowych, a takze fig zielonych slodkich
jak miod i granatowych jak dzem, do tego dzikie jezyny pelne slonca, a
tuz przy kapliczce orzechy wloskie stracane z drzewa i bite kamieniem,
nabite orzechowym miekkim, swiezo dojrzalym miazszem... nie moglismy
opuscic tego miejsca.

Wreszcie ostatni punkt programu: miasteczko Arkhanes, stolica
przetworstwa winowego, o czym moglismy sie przekonac przeciskajac sie
przez kolejke truckow wyladowanych po przesypujace sie przez brzegi i
obciazonych po uginajace sie osie jasnymi i ciemnymi winogronami.

Po obowiazkowej frappe i soku, wraz z plaskim plackiem - pita
wypelniona owczym serem, na wierzchu orzechy z miodem - pycha, ni to
slodkie, ni to kwasne, pogladajac niezmordowanych mezczyzn w
kafenionach wymachujacych pracowicie sznureczkami koralikow i
dyskutujacych na pewno o przyszlosci swiats - ruszylismy na spacer do
lokalnej cerkwii, pieknie polozonej na centralnym placyku, niestety
tez juz zamknietej.

Dzien zamknelismy kapiela w basenie i poszukiwaniem alternatywnych
tawern w Analipsi.

Dzien troche ulgowy (tylko 100 km), ale bardzo piekny.

Krzysztof

Brak komentarzy: