sobota, 5 września 2009

Dzien 3.

Cos sie nasz hot-spot w recepcji speprzyl i ze zdjeciami musimy
poczekac. Wysylam tekst przez siec.

Dzis bylismy autobusem rejsowym linii KTEL w Heraklionie. Coz tu
pisac? Trzy muzea przeplecione piecioma cerkwiami, kafeniony i lody
dla ochlody, obiad oczywiscie rybny w tawernie portowej z widokiem na
twierdze wenecka.

Atmosfera miasta portowego, slady splątanej historii ktorej szczegoly
podziwialismy w muzeum historycznym - najazdy weneckie, otomanskie,
wreszcie okupacja hitlerowska- ze wszystkimi dzielny narod kretenski
dal sobie rade, choc wiele wycierpial.

Niesamowicie bogata cywilizacja minojska - eksponaty do obejrzenia w
muzeum archeologicznym, niestety tylko na skomasowanej wystawie, gdyz
muzeum jest w remoncie.

Dzikie kozy kri-kri, wielkie orlo-sepy i inne okazy fauny kretenskiej
podziwialismy w ciekawych ekspozycjach muzeum historii naturalnej.
Warto bylo.

Muzeum ikon w Agia Ekaterini niestety zamkniete na czas remontu ktory
ma potrwac jeszcze rok. Na szczescie obok w Agios Markos do
podziwiania cudny rzezbiony w drewnie ikonostas.

Przy placu Elefternas wysadzanym ogromnymi eukaliptusami o cetkowanej
korze i drzewami pieprzowymi w kafenionie zjedlismy lody, a
obslugiwala nas sliczna kelnerka o ukrainsko-greckim pochodzeniu.

Wreszcie wrocilismy na dworzec autobusowy i w biegu zlapalismy autobus
powrotny. Zdazylismy jeszcze w pensjonacie na kapiel w basenie, bo po
20 zaczynaja chlorowac wode.

Wieczor tradycyjnie na pogaduchach przy winku.

Uff! Gorąco.

Krzysztof

Brak komentarzy: