jedna strone.
Po drodze zatrzymalismy sie na kawe i zwiedzenie kapliczki na grobli w
miasteczku Georgioupoli. Droga pokutna po kamieniach grobli zostala
nagrodzona pieknymi widokami.
Na Akrotiri po pewnych nieporozumieniach z automapa (ale dziewczyny
byly bardzo cierpliwe) dotarlismy do najwiekszego na Krecie klasztoru
barokowego Agia Triada z pieknym ukwieconym dziedzincem, wspaniala
fasada, ksztaltna absyda i zachwycajacym ikonostasem, obok tez bogate
muzeum ikon, szat, relikwiarzy i mszalow. Czynne od switu do zmroku.
Stamtad na plaze Chorafakio z wysepka posrodku, do ktorej udalo nam
sie z Ela doplynac - poczulismy sie jak zdobywcy rafy koralowej.
Zrobilo sie jednak troche pochmurno.
Dojechalismy do Stavros i tam na plazy Greka Zorby odtanczylismy zorbe
w siapiacym deszczu.
Potem wraz z grupka wytrwalych turystow wysluchalismy naboznie
nastrojowych modlow wieczornych pieknie odprawianych na basowe glosy
brodatych mnichow, zakonczonych blogoslawienstwem - w odosobnionym
klasztorze Gouvernietou w gorach niedaleko wybrzeza. Nie doszlismy juz
do Moni Katholiko - pustelni mniszej na przeciwleglym zboczu wzgorza -
tylko ujrzelismy ja z daleka, gdyz padalo coraz bardziej.
Wydostalismy sie z polwyspu i w strugach ulewnego deszczu na trzecim
biegu wycieraczek pedzilismy National Road do domu. Kolacje zdjedlismy
w Zorba Tawern w naszym Analipsi.
Nie wiadomo, na co nam pogoda pozwoli jutro.
Krzysztof
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz