Krętą drogą wśród kolejnych grzmotów dojechaliśmy do Księżycowej Łąki.
Piękny spacer w prawdziwym lesie, z dala od zgiełku aut i turystów.
Upolowaliśmy dwa male czarne niedźwiadki, jednego dużego brązowego misia (pasły sie na łące) oraz koziołka z dwiema sarnami.
Powrót do głównej Szosy Generałów. Zjazd niezliczoną ilością tych samych serpentyn którymi rano się wspinalismy, już bez przystanków na widoki, trwał ponad godzinę.
Kolacja w restauracji nad rzeką przy zachodzącym słońcu - tym razem wybraliśmy łososia, jak zwykle jedną porcję na dwoje!
1 komentarz:
ogromne!
Prześlij komentarz