Ratowalismy się mrożonym sokiem pomarańczowym, który podała nam nasza DUUUŻA kelnerka.
Na zewnątrz słońce swieci pionowo, drzewa nie dają cienia, a temperatura sięga 116F (46C - ale to po dłuższym postoju z włączonym dla podtrzymania klimy silnikiem).
Było jak w piecu, i zdało się że szybsze machnięcie ręką mogło poparzyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz