wtorek, 26 listopada 2013

Mekong

Po trzech godzinach jazdy głownie autostradą z Sajgonu dotarliśmy do centralnego na Mekongu My Tho, a stamtąd niedaleko do Cai Be. Tu przesiadamy sie na turystyczne lodzie motorowe. Przeplywamy obok przymarlego w porze sjesty targu wodnego, nawiedzamy zakład produkcji cukierków kokosowych, wreszcie docieramy do naszego ośrodka, gdzie po lunchu meldujemy sie w krytych strzechą bungalowach, których wyposażenie nas zadziwilo - ratanowe meble, drewniana (!) wanna w zewnętrznej łazience otoczonej bambusami, ścianki działowe takoż z bambusa, moskitiera na bambusowych sztycach wokół łóżka, ale przede wszystkim prywatny basenik przed każdym domkiem, z czysciutką wprawdzie, ale ciepłą jak zupa wodą.

Zażywamy odrobiny relaksu, po czym zbiórka na rajdzik rowerowy ścieżkami pomiędzy slynnymi tropikalnymi sadami Mekongu, z owocami znanymi tylko z opowieści... tu poznajemy ich wegetację.

Po drodze dodatkowe - poza mijajacymi nas na waskiej sciezce co chwila lokalnymi motorami i rowerami - atrakcje: przejście przez mostek nad mniejszym kanałem i przeprawa promowa przez większy z nich.

W połowie drogi spotyka nas tropikalna ulewa, tak jak poprzedniego dnia; tym razem przeżywamy ją bezpośrednio w przyrodzie. O dalszej jeździe, nawet w pelerynach, nie ma mowy; znajdujemy schronienie w jednym z licznie rozrzuconych wsrod tropikalnej roslinnoscią lokalnych domostw z surowej cegły, gdzie oczywiście panie domu czestuja nas jasminową herbatą.

Kończymy po przejściu ulewy pieszo, prowadząc rowery do przystani, gdzie podbiera nas nasza łódź i zawozi do ośrodka.

Po krótkim odpoczynku kuchnia z ośrodka zaprasza na kurs gotowania; lepimy pierozki do rosolu, rolujemy sajgonki, wreszcie wspoluczestniczymy w przygotowaniu potrawy z wieprzowiny z duszonymi warzywami w sosie słodko-kwasnym. Instrukcje miejscowego kucharza tłumaczone sa przez jednego prowadzącego na francuski, drugiego na angielski, skąd my wyjaśniamy na polski. Pełno zabawy i krzyku przy tym, no i nowe umiejętności opanowane!

Siadamy do kolacji z przyrzadzonych przy naszej lekcji potraw - kolacja uroczysta, bo ostatni wspólny wieczór. Jutro po powrocie do Sajgonu połowa grupy udaje sie do Laosu, a połowa zostaje dokończyć zwiedzanie Sajgonu. Uroczyste toasty zakończyły sie w basenikach przy naszych domkach...

Brak komentarzy: