niedziela, 17 listopada 2013

Znowu do Hanoi

Bez pośpiechu zbieramy sie na drogę powrotną do Hanoi. Poranne mgły wstały i mamy piękne słońce.

W przydroznej wiosce zatrzymujemy sie raz i drugi na zdjęcia pól ryżowych, kobiet w trojkatnych kapeluszach scinajacych kłosy ryżu, no i nawiedzamy obejścia aby sie zapoznać z realiami życia wioskowego, porozmawiać z miejscowymi, rozdać drobne upominki no i wszystko to udokumentować na zdjęciach.

Przy okazji próbowaliśmy pobić miejscowe rekordy ilości osób na jednym motorze!

Jedziemy dalej, wciąż tymi samymi co wczoraj serpentynami przelomującymi sie przez kolejne pasma gór.

Potem skrecamy na południe, aby zmierzać do Bac Kan na lunch.

Tym razem sajgonki - oraz potrawka ze szpinakiem - na bazie mięsa bawolego; doskonałe! Do tego salatka z kwiatów banana z kurczakiem, no i ryż oraz inne przysmaki, na deser owoc pamelo.

Jeszcze tylko zakupki lokalne i dalej w drogę!

Za miastem Thai Nguyen zatrzymujemy się w przydrożnej kafejce na kawę z filterka i uważnie obserwujemy proces przyrządzania dokumentując go fotkami - strzelamy przy okazji fotki sympatycznej wlaścicielce lokalu, która kryguje się przed naszą natarczywością.

Jednownetrzowy lokal mieści jednocześnie stanowisko z fotelem fryzjerskim i łóżkiem do mycia głowy, aby poszerzyć ofertę usług.

Otwarte schody za barkiem prowadzą do części mieszkalnej na piętrze, zaś do pomieszczenia głównego można jak wszędzie wprowadzić po podjeździe na trzech schodkach wejściowych motocykl, skuter lub auto; tak więc na noc lokal jest garażem właściciela.

Zbliżając się do Hanoi obserwujemy coraz bardziej stłoczony ruch, swoisty dla dalekowschodniej Azji. Każdy wpycha się w każde wolne miejsce, ostrzegajac innych światłami lub klaksonem; wszyscy muszą być przygotowani na nieoczekiwane manewry innych uczestników, ale w tym chaosie jest wzajemna kooperacja i każdy znajdzie nieraz w ostatniej chwili miejsce dla swojego pojazdu: rower, wózek, skuter, motor, auto, busik, ciężarówka lub autobus.

Wreszcie dojezdzamy do hotelu, gdzie czekają nas nadprogramowe atrakcje...











Krzysztof

Brak komentarzy: